Nasz Dziennik - Środa, 4 marca 2009, Nr 53 (3374)
KGB kontrolowało demontaż komunizmu
Z prof. Marią Łoś, socjologiem i kryminologiem z Uniwersytetu w Ottawie, rozmawia Mariusz Bober
Niedawno
wspominaliśmy 20. rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu. Jego
skutki wiążą się ściśle z powstaniem III RP, niektórzy wręcz
utożsamiają ze sobą oba wydarzenia. Dziś coraz częściej mówi się o
sterowaniu przekształceniami własnościowymi w tym czasie przez ludzi
ze służb specjalnych PRL. Czy według Pani już podczas obrad Okrągłego
Stołu zaplanowano mechanizm uwłaszczania nomenklatury? Ówcześni
przywódcy "Solidarności" zgodzili się na to?
- W
gruncie rzeczy zorganizowany proces uwłaszczenia nomenklatury zaczął
się już wcześniej. Ustawa z roku 1982 o spółkach polonijnych i
kolejne reformy gospodarcze - a w szczególności uchwalone w późnych
latach 80. za rządów Mieczysława Rakowskiego ustawy wprowadzające
swobodę inicjatywy gospodarczej i komercjalizację przedsiębiorstw
państwowych - tworzyły warunki do prywatyzacji ważnych fragmentów
gospodarki przez członków ówczesnej nomenklatury i do powstania nowej
klasy komunistycznych kapitalistów. Umowy Okrągłego Stołu nie
postulowały ani odwrócenia, ani zatrzymania tego procesu. Godzono się
więc na jego kontynuację. Okrągły Stół miał oczywiście swoje tajne
zaplecze. Głównym jego gospodarzem i przedstawicielem strony rządowej
był minister spraw wewnętrznych gen. Czesław Kiszczak. W późniejszych
wywiadach nie ukrywał, że strona opozycyjna Okrągłego Stołu była na
bieżąco monitorowana i poddawana ciągłej inwigilacji oraz
operacyjnemu rozpracowaniu. Ułatwiało to oczywiście manipulację i
sterowanie także psychologicznymi procesami negocjacji i budowanie
atmosfery wzajemnego uzależnienia. Pouczająca jest lektura
przygotowanego w roku 1987 na zamówienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego
raportu Jerzego Urbana, Stanisława Cioska i gen. Władysława Pożogi
(ówczesnego szefa wywiadu i kontrwywiadu MSW), w którym zakreślili
oni dość szczegółową - i istotnie później wdrażaną w życie -
strategię manipulacji i oswajania opozycji w celu wprzęgnięcia jej w
ochronę interesów przekształcającego się układu komunistycznego.
Czyli
niektórzy uczestnicy obrad przy Okrągłym Stole, twierdząc, że nie
było żadnych tajnych porozumień, kłamią w żywe oczy?
- Myślę,
że wciąż nierozstrzygnięta kwestia, czy uwłaszczenie nomenklatury
zostało "obiecane" w nieformalnych negocjacjach w
Magdalence, stała się z czasem trochę tematem zastępczym,
odwracającym uwagę od oczywistego i wymownego faktu, że oficjalna
polityka legislacyjna i gospodarcza po roku 1989 aktywnie promowała i
osłaniała uwłaszczenie komunistycznych elit
nomenklaturowo-policyjnych. Kluczowa rola służb specjalnych w
procesach przekształceń własnościowych w późnych latach komunizmu i
po roku 1989 jest niewątpliwa i coraz lepiej udokumentowana. Jest ona
zrozumiała, jeśli uwzględni się centralną rolę KGB w programie
kontrolowanych przemian w całym bloku. Ponadto tylko te służby mogły
zapewnić specjalną wiedzę, logistykę i osłonę operacyjną konieczne do
przekształcenia elit dawnego ustroju w awangardę nowego układu
gospodarczego, otwartego na korzystną dla nich integrację z
gospodarką światową. Polska była poletkiem doświadczalnym dla modelu
transformacji, którego beneficjantami miały być zreformowane elity
komunistyczne skupiające kręgi prężnych działaczy partyjnych i
funkcjonariuszy służb specjalnych. Prywatne interesy tych elit
łączyły się tu z pewną wizją cywilizacyjną, która z kolei miała
pozwolić na najpełniejsze zabezpieczenie interesów ZSRS/Rosji w skali
światowej.
Przed 10 laty wydała Pani wraz z prof. Andrzejem
Zybertowiczem książkę pt. "Privatizing the police state"
("Prywatyzacja państwa policyjnego"), chyba wciąż
nieprzetłumaczoną na język polski, choć dotyczy ona w dużej mierze
naszego kraju. Stwierdzili w niej Państwo, że upadek komunizmu na
przełomie lat 80. i 90. nie zlikwidował struktur państwa policyjnego,
ale je zmienił i częściowo "sprywatyzował". Czy obserwując
wydarzenia w Polsce, podtrzymuje Pani pogląd, że ludzie dawnych służb
i część aparatu partyjnego PZPR wciąż odgrywają ogromną rolę w
funkcjonowaniu III RP?
- Tak jak pierestrojka w ZSRS
oszczędziła KGB (który był jej autorem), tak upadek komunizmu w
Polsce oszczędził aparat państwa policyjnego, który był gwarantem
kontrolowanego procesu transformacji. Ustawy z roku 1990 reformujące
sektor spraw wewnętrznych oparte były dość wiernie na ustawach z roku
1959 i zapewniały ciągłość zarówno prawną, jak i personalną (mimo
weryfikacji) specjalnych służb cywilnych oraz nietykalność służb
wojskowych. Jak to pokazujemy w naszej książce, nie można zrozumieć
procesów związanych z upadkiem komunizmu i prywatyzacją gospodarki
bez uchwycenia mechanizmów prywatyzacji struktur samego państwa
komunistycznego (państwa policyjnego), które warunkowały i
kształtowały przebieg transformacji. Mechanizmy te miały swoje
korzenie w polityce KGB z późnych lat 80., którą cechowała m.in.
promocja gospodarczej ekspansji i komercjalizacji służb specjalnych
bloku. Wspomnę tu cztery główne aspekty prywatyzacji państwa
policyjnego.
1. Prywatyzacja zasobów tajnej wiedzy systemu policyjnego, a więc przejmowanie, kopiowanie, selektywne niszczenie i strategiczne ujawnianie zawartości tajnych archiwów oraz blokowanie prób poddania tych archiwów niezależnemu nadzorowi. Tajna wiedza była w okresie transformacji (i do dzisiaj) nieocenionym kapitałem, dającym możliwość wpływania zarówno na procesy polityczne i ekonomiczne kraju, jak i na kariery oraz fortuny poszczególnych jednostek i kręgów.
2. Transfer znacznej części zasobów aparatu policyjnego (zasobów materialnych, technologii, personelu, metod działania oraz specyficznego doświadczenia i mentalności) do nowo tworzonego prywatnego sektora bezpieczeństwa, skupiającego tzw. firmy ochroniarskie i detektywistyczne, wywiadownie gospodarcze itp. Proces ten zaczął się w roku 1986 wraz z powstaniem pierwszej prywatnej firmy detektywistycznej, ale nabrał dynamizmu po wprowadzeniu w życie reform gospodarczych z roku 1988, a później ustaw gospodarczych Sejmu kontraktowego. Cały ten manewr stwarzał nie tylko ogromne możliwości intratnych karier dla negatywnie zweryfikowanych funkcjonariuszy SB, ale także tworzył nowe silne lobby oraz zaplecze informacyjno-siłowe dla środowisk postkomunistycznych. Sektor ten przejął wiele funkcji normalnie sprawowanych przez państwo, pozbawiając je monopolu na legalne używanie siły. Przyczyniło sie to do instytucjonalizacji strukturalnej przemocy w gospodarce i polityce. W krótkim czasie prywatny sektor bezpieczeństwa rozrósł się do tego stopnia, że swoim rozmiarem i zasobami znacznie przewyższał państwowe służby policyjne i wchodził z nimi w podejrzane układy i spółki. Mimo ich quasi-policyjnego charakteru do roku 1997 organizacje tego sektora podlegały tylko zwykłym przepisom o działalności gospodarczej i nie były poddane żadnym dodatkowym regulacjom i restrykcjom typowym dla państwowych służb policyjnych.
3. Planowanie, obsługa logistyczna i wiodący udział służb komunistycznych w wielkich aferach gospodarczych doprowadzających do nielegalnej prywatyzacji i przywłaszczenia funduszy i majątku państwowego.
4. Kluczowa rola służb specjalnych w prywatyzacji dziedzin gospodarki uznanych za strategiczne, także z punktu widzenia interesów ZSRS, czyli przede wszystkim sektora energetycznego, handlu bronią, przemysłu informatyczno-telekomunikacyjnego, banków danych, komputeryzacji urzędów państwowych, sektora finansowego i wymiany walut oraz środków masowej komunikacji. Trudno ocenić, na ile była to w pełni świadomie sformułowana strategia. Do pewnego stopnia proces ten mógł być konsekwencją faktu, że już w systemie komunistycznym były to dziedziny monopolizowane lub szczególnie intensywnie osłaniane operacyjnie i obsadzane przez służby specjalne.
Nie ulega wątpliwości, że wykorzystywanie sprywatyzowanych zasobów i tajnej wiedzy państwa policyjnego do manipulowania areną polityczną i dominujący wpływ na strategiczne sektory gospodarcze dały siłom bezpieczeństwa i powiązanym z nimi kręgom partyjnym ogromną przewagę nad innymi aktorami transformacji.
Czy to był "spontaniczny" proces, jak twierdzą niektórzy - sprowadzający się do przejęcia ważnych firm i wejścia w świat biznesu ludzi, którzy byli do tego przygotowani podczas pracy w służbach specjalnych, czy raczej realizowana precyzyjnie strategia?
- Jest to kwestia wykraczająca poza świat polskich służb specjalnych, co czyni ją znacznie trudniejszą do zbadania. Mamy tu niewątpliwie do czynienia ze strategią i koordynacją, ale na ile precyzyjną, trudno mi powiedzieć.
Czy mechanizm ten tworzyli ostatni komunistyczni decydenci krajów uzależnionych od ZSRS i wolnych dziś państw wchodzących wcześniej w jego skład, czy raczej była to strategia zaplanowana w Moskwie? Mimo pewnych różnic są duże analogie w historii przekształceń własnościowych w krajach, które wyzwoliły się spod kontroli Rosji.
- Chodzi tu o witalne interesy ZSRS, a potem Rosji. Ani władze partyjne, ani siły bezpieczeństwa poszczególnych krajów bloku nie były autonomicznymi decydentami. Tak jak strategia Okrągłego Stołu musiała być uzgadniana przez stronę rządową (czyli praktycznie MSW) w Moskwie, tak wiele wskazuje, że cała koncepcja kontrolowanej zmiany wypracowana była przez ekspertów KGB, co nie znaczy, że wszystko toczyło się potem zgodnie z zaplanowanym scenariuszem. Wszystkie elementy, o których mówiłam wcześniej, występowały również w innych krajach bloku, z tą różnicą, że polskie elity najsprawniej blokowały próby przeprowadzenia lustracji i dekomunizacji, radykalnego oczyszczenia służb policyjnych i wymiaru sprawiedliwości oraz symbolicznego i prawnego odcięcia się od byłego ustroju.
Jak
ocenia Pani skutki procesu przejmowania kontroli nad gospodarką przez
ludzi związanych ze specsłużbami PRL? Wiele osób uważa, że jego
skutkiem jest rakowacenie gospodarki i systemu politycznego oraz
wstrzymywanie rozwoju Polski?
- Przesycenie procesów
transformacji interesami i mentalnością dawnych służb, ściśle
powiązanych ze służbami sowieckimi, nie tylko sprzyjało korupcji i
patologizacji gospodarki, ale narażało Polskę na kontynuację wpływów
tych ostatnich. Trudno przerzucić całą winę za wszystkie porażki i
błędy transformacji na byłe specsłużby, ale notoryczne negowanie ich
roli jest po prostu chowaniem głowy w piasek. Potrzebujemy badań nad
ich rolą, interesami i powiązaniami. Tymczasem wszelkie próby ich
podejmowania spotykają się z szykanami i karami.
W
jednej z dyskusji, w której uczestniczyła Pani po wydaniu książki
"Privatizing the police state", powiedziała Pani, że
"nielegalne, pasożytnicze sieci powiązań i korupcji na tym tle
przeniknęły struktury kluczowe dla funkcjonowania państwa w taki
sposób, że walka z nimi grozi dezintegracją tych instytucji, a zatem
- dezintegracją państwa". Czy ta ocena jest także dziś
aktualna?
- Uważam, że jest, pomimo wielu osiągnięć i
widocznego postępu w wybranych dziedzinach. Nowa formacja ustrojowa
budowana była na gruncie struktur, praw i układów interesów starego
reżimu. Procesy kształtowania się nowych systemów regulacji i ich
instytucjonalizacji były warunkowane zarówno fatalnym dziedzictwem
komunizmu, jak i agresywnymi strategiami przyjętymi w okresie
transformacji przez jego, nie tylko rodzime, elity. Wszechobecna
korupcja, mafijność i przestępczość gospodarcza nie pojawiły się w
roku 1989 - one były cechą systemową starego ustroju. Nowe
możliwości, które otwierały rynek, i prywatyzacja gospodarki
potęgowały atrakcyjność tych wzorów zachowań, gdyż stawki, o które
toczyła się gra, były o tyle wyższe. Jako socjolog prawa widziałam,
ile ustaw i rozwiązań instytucjonalnych przyjętych w tym okresie
zostało dostosowanych do oczekiwań grup nieczystych interesów. Kiedy
struktury prawno-państwowe formowane są drogą instytucjonalizacji
takich interesów, fragmentaryczne czy kosmetyczne reformy niewiele
mogą poprawić. Dogłębne czyszczenie tych struktur grozi jednak ich
dezintegracją, ponieważ system społeczny to nie zegarek, który można
rozebrać na części, a po ich oczyszczeniu złożyć je z powrotem z
pomyślnym rezultatem.
Czy
można i należy, według Pani, zmienić ten system? Jeśli tak, to w jaki
sposób?
- To jest oczywiście pytanie najtrudniejsze. Nie jestem
zwolennikiem rewolucji ani działania ponad głowami obywateli. Ponadto
mieszkając za granicą, nie czuję się upoważniona do proponowania
strategii radykalnych zmian, których skutków nie odczuję na własnej
skórze. Obecna sytuacja globalnej zapaści gospodarczej nie sprzyja
dramatycznym posunięciom w tej dziedzinie. Jest jednak wiele aspektów
postkomunistycznego dziedzictwa, które domagają się naszej uwagi i
rozsądnego planu działania. Jest to między innymi kwestia
wszechobecnej propagandy i dezinformacji, polityki nagonek i
zorganizowanych kampanii niszczących wybrane ośrodki polityczne lub
opiniotwórcze, polityki lekceważenia odbiorców przekazów medialnych i
systematycznego niszczenia kultury życia publicznego. Walka z byłym
systemem była w znacznej mierze walką z kłamstwem, była protestem
przeciwko zastraszeniu, deptaniu godności ludzi. Ta walka wymaga
kontynuacji. Może być jednak prowadzona tylko metodami, które są
wolne od znamion propagandy i dezinformacji, tonu wyższości czy
tendencji do cenzury i wykluczania. O możliwości przeprowadzenia
głębszych zmian społecznych będzie decydować stan świadomości i
kultury społeczeństwa i jego rozumienie złożonych geopolitycznych
aspektów przemian cywilizacyjnych we współczesnym, pozimnowojennym
świecie.
Dziękuję za rozmowę.